W Lublinie są ich dziesiątki, z każdym miesiącem coraz więcej. To normalne dziewczyny, ale wiele osób ma problem z zaakceptowaniem tego, co robią. Najbliżsi także długo nie mogli zrozumieć ich wyborów. One się tym jednak nie przejmują. Tańczą na rurze i są z tego dumne
Skojarzenia z tańcem na rurze są jednoznaczne. Fajne dziewczyny, zmysłowo wyginające się w rytm muzyki podczas erotycznych pokazów w klubach go-go. Ale taniec na rurze to także sport, popularny szczególnie w Stanach Zjednoczonych i Australii. Ostatnio zyskuje coraz więcej zwolenników w Europie, także w Polsce, gdzie otwarto wiele klubów pole dance. Jeden z nich powstał w Lublinie.
Leila działa w galerii Gala od lutego. Oferuje zajęcia z różnych form tanecznych, ale produktem flagowym jest pole dance. - Przeciwstawiamy się stereotypom. Pole dance nie ma nic wspólnego ze striptizerkami i erotyzmem. To naprawdę bardzo wymagający sport - tłumaczy menedżerka klubu, Julia Siegieda. - Naszym głównym klientem są ludzie młodzi, ale staramy się walczyć z poglądem, że sport jest tylko dla młodych. Zapraszamy też ludzi dojrzałych, od przyszłego sezonu będziemy prowadzili zajęcia dla seniorów.
Stereotypy
Na co dzień ćwiczy kilkadziesiąt kobiet. Wśród nich są Karolina Brudzińska i Joanna Pachowicz. Znają się jeszcze z treningów piłki ręcznej, którą kiedyś uprawiały. Nie trafiły jednak do MKS Selgros Lublin. Zostały poledancerkami. Pierwsza z nich ćwiczy dopiero pół roku, druga dwa lata, ale obie są w grupie zaawansowanej. Dla Asi ten sport to całe życie, dla Karoliny jedynie okazja do aktywności fizycznej i dodatek do siłowni. Obie nie wyobrażają sobie jednak rezygnacji z tańca na rurze, który w krótkim okresie stał się istotną częścią ich życia. Każdego dnia muszą walczyć jednak ze stereotypami.
- Przede wszystkim trzeba oddzielać dwie rzeczy. W klubach nocnych mamy taniec PRZY rurze. A my tańczymy NA rurze. Musimy wykonać pełną serię ćwiczeń, żeby w ogóle na nią wejść, żeby się na niej utrzymać. Czasami za pomocą mięśni, czasami na samej ręce, na skórze. To jest sport, który wymaga naprawdę wielu poświęceń. To widać na naszej skórze, która często jest pozdzierana, mamy ogromne siniaki. Tego żaden inny sport poza sportami walkami nie gwarantuje - śmieje się Asia.
Akrobatyka
- Zresztą można przyjść do nas na zajęcia, zaobserwować, że to nie ma nic wspólnego z erotyzmem, że żadnych takich ruchów nie wykonujemy. To są głównie figury wymagające siły i sprawności fizycznej. To nie ma absolutnie nic wspólnego ani ze striptizem, ani z klubami nocnymi. Ale niestety walka ze stereotypami nie jest łatwa. Jak mówimy, że tańczymy na rurze to ludzie dziwnie reagują. Mój ojciec do tej pory nie jest do końca przekonany - dodaje Karolina.
- Albo moja mama. Jeszcze zanim dowiedziała się, że chcę trenować pole dance, mówię jej, słuchaj jest taka a taka inicjatywa w Lublinie. A ona: „co ty mi będziesz wymyślać”. W ogóle nie chciała o tym słyszeć. I trzeba było wytłumaczyć rodzicom, że to nie jest to, że ja nie będę pracować w klubie nocnym. To jest zupełnie co innego, dlatego też w Polsce warto używać zamiennie pojęć gimnastyka wertykalna, akrobatyka na drążku pionowym. Wtedy zupełnie inaczej ludzie na to patrzą - dodaje Asia.
Pewność siebie
Z roku na rok coraz więcej osób dowiaduje się, czym tak naprawdę jest pole dance i weryfikuje swoją opinię na temat tej dyscypliny. - Największy plus tego sportu jest taki, że można poprawić sobie pewność siebie. Tutaj trenują dziewczyny praktycznie w każdym wieku, to jest przedział od 16 do ponad 40 lat, więc to nie jest zamknięty sport dla kogokolwiek - zapewnia Karolina.
- Nie ważne, jak się wygląda, ile się waży, czy ma się cellulit, bo każda z nas coś tam ma, czego w sobie nie lubi. Każda boryka się z jakimiś kompleksami, że ma za duży brzuch albo za małe pośladki albo wręcz odwrotnie. Tutaj to wszystko nie ma znaczenia. Trzeba tylko wykazać się dobrą chęcią, odrobiną dyscypliny, żeby przyjść na trening i poczuć to, co my czujemy podczas każdych zajęć, bo to jest coś niesamowitego, patrzysz na zmianę dziewczyn, ale przede wszystkim na samą siebie w lustrze, że po tym pół roku wyglądasz zupełnie inaczej - dodaje Asia.
Sport dla każdego
Co ciekawe pole dance mogą uprawiać także mężczyźni. W Leili równieź można ich znaleźć. - Jak się tak patrzy na chłopaków ze street workoutu, to wyglądamy przy nich jak chucherka. Ale oni nie potrafią zrobić niektórych rzeczy, które my robimy. To działa też w drugą stronę, kiedy oni robią flagę, łapią całkowity poziom na rurze, my wszystkie siadamy i podziwiamy - zdradzają dziewczyny.
Pole dance nie wymaga wcześniejszego przygotowania. Wiele pań, rozpoczynających swoją przygodę z tym sportem, nigdy wcześniej nie chodziło na siłownie, nie ćwiczyło. - Jeśli ktoś się obawia, że bez odpowiedniego przygotowania nie da sobie rady, to ja gwarantuję, że się da. Można przyjść od razu na nasz trening. Tutaj wraz z upływem czasu zyskujemy siłę, wytrzymałość, wszystko co jest niezbędne - przekonuje Karolina.
Figury
Żeby uprawiać pole dance potrzebna jest tylko rura. Poledancerki trenują bez butów. Jedynym wymogiem jest skąpy strój: krótkie spodenki i krótkie topy. Nie chodzi jednak o to, żeby pokazywać ciało, ale żeby jak najefektywniej utrzymać się na rurze, a najlepszą przyczepność gwarantuje własna skóra. - Mamy też taki specjalny specyfik, który zmniejsza potliwość, to taki talk w płynie, taka trochę magnezja. Dzięki niemu nasze ciało lepiej „przykleja się” do rury, łatwiej się utrzymać - tłumaczy Asia.
- To jest ważne szczególnie przy tych trudniejszych figurach. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby nam się ręce pociły. Od tego zależy nasze bezpieczeństwo - dodaje Karolina, która jako jedyna w grupie ćwiczy w rękawiczkach. - To kwestia indywidualna. Niektóre dziewczyny wolą być w rękawiczkach, innym one przeszkadzają. Na mnie z kolei ten nasz talk średnio działa.
Urazy
Kontuzji nie da się jednak uniknąć. Najczęstsze są skręcenia czy siniaki, których można nabawić się upadając. - To jest kwestia tego, że zbyt gwałtownie wykonamy jakiś ruch, za szybko zejdziemy z rury i puścimy trzymanie, bo jednak większość figur opiera się na trzymaniu mięśniami brzucha, mięśniami pośladków i mięśniami rąk. Więc jeśli któryś z tych filarów odpadnie, w tym momencie możemy zbyt szybko, zbyt gwałtownie zlecieć i doznać urazu. Ja miałam taką sytuację teraz, że zerwałam mięśnie w odcinku szyjnym kręgosłupa i przez miesiąc chodziłam w kołnierzu ortopedycznym. W trakcie tych czterech tygodni zobaczyłam, jakie moje życie bez tańczenia jest puste. Postanowiłam zrobić kurs instruktorski.
W trakcie wakacji wybieram się też na specjalistyczne szkolenia, warsztaty. Pole dance to całe moje życie - mówi Asia, która bierze także udział w konkursie „It’s you life. Just take it”, w którym można wygrać pieniądze na realizację swojej pasji. Każdy może pomóc jej w spełnieniu marzeń głosując za pośrednictwem strony internetowej itsyourlife.pl. Wystarczy wejść tutaj i kliknąć 'lubię to' pod zdjęciem.
W uniknięciu kontuzji ważną rolę odgrywają specjalne materace, które gwarantują zawodniczkom także komfort psychiczny. - Nasze rury mają 4,7 metra wysokości. Są najwyższe w Polsce. W momencie, gdy uczymy się nowych figur, gdy wykonujemy figury trudne czy połączenia tzw. combosy, wtedy używamy materacy, żeby zabezpieczyć się przed upadkiem i złamaniem - tłumaczą dziewczyny.
Wynagrodzeniem ciężkich treningów są pokazy, podczas których można zademonstrować publiczności swoje umiejętności. Poledancerki z Leili występowały m.in. na meczach koszykówki, piłki ręcznej, a także podczas Street Workout Festiwal, czy wyborach miss studentek.
Igrzyska
Z uprawiania pole dance ciężko jednak się utrzymać. Udaje się to tylko czołowym zawodniczkom. Numer jeden pod względem popularności to znana z „Mam Talent” Berenika Nienadowska, ale sukces w tym sporcie osiągnęły także Malwina Ginter, ostatnia mistrzyni Polski Agata Jastrzębska czy Katarzyna Bigos, która wspólnie ze swoją partnerką weźmie niedługo udział w mistrzostwach Europy na Majorce.
Niewykluczone, że w najbliższym czasie pole dance stanie się sportem olimpijskim. Środowisko stara się o to już od sześciu lat i możliwe, że MKOL, który tak chętnie daje szanse nowym dyscyplinom, także tym razem pójdzie pod prąd i już w 2020 roku na igrzyskach w Tokio zobaczymy panie tańczące na rurze.